poniedziałek, 14 stycznia 2013

21.

Heeeej :)
Przepraszam, że nie pisałam. Mam straszne zamieszanie w domu i naprawdę na nic nie mam czasu. W skrócie, moja babcia w święta złamała szyjkę jakiejś kości w biodrze, miała operacje - ma wstawioną protezę i teraz mieszka z nami. Nie chodzi, praktycznie nie rusza się, trzeba ją sadzać, kłaść... także.. 
Poza tym jest po udarze, i już głowa też nie pracuje tak jak trzeba, niestety z takim człowiekiem to już jak z dzieckiem, tylko że ciężej :<

Przepis na murzynka bez jajek :) Mam go spisanego na kartce, ale nie mogę sobie przypomnieć skąd ja go wzięłam ;P 

1,5 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru (ja dałam stewię - nie mam pojecia ile, próbowałam ciasta + 2 łyżki cukru trzcinowego Demerara)
szczypta soli
2 łyżki kakao (dałam chyba z 5 łyżek :P)
40 g startej gorzkiej czekolady 
1 łyżeczka proszku do pieczenia
100 ml oleju (ja dałam 2 łyżki)
1 łyżeczka octu balsamicznego
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1 szklanka mleka ( dałam 1/2 szklanki mleka sojowego karmelowego i 1/2 szklanki wody w temperaturze pokojowej) - mleko sojowe trzeba rozcieńczyć, żeby ciasto nie wyszło gumowate :)
Ja dodałam jeszcze mrożone truskawki i maliny :)

Mieszamy suche składniki. Dodajemy składniki płynne i tak jak w przypadku muffinek, nie mieszamy długo! Tylko tak, żeby składniki się połączyły, im krócej tym lepiej. Ja przelałam do silikonowej foremki i wyłożyłam owoce. W przepisie jest, żeby piec 25 minut w 180 stopniach, aż patyczek będzie suchy. Ja piekłam znacznie dłużej, ze względu na to, że owoce puszczały sok :)

A tu zdjęcia mojego sobotniego śniadania:

Ciasto otrębowe z owocami, resztka murzynka, plaster melona, twarożek cynamonowy





Ciasto z przepisu Oli :) Jest pyszne ! a z twarożkiem - poezja ;)

Ogólnie to rozładował mi się aparat, a nikt nie wie gdzie jest ładowarka... Poszukiwania trwają !

Jestem strasznie wykończona, jedziemy z mamą na resztkach sił. Tata jak na razie nie może chodzić, bo ma skręcone kolano i jedynie czołga się o kulach do łazienki :< Normalnie mamy szpital w domu !

Damy radę, musimy.




8 komentarzy:

  1. rozumiem Cię doskonale...miałam niemal ze identyczną sytuacje z moją babcią...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pyszny twarożek ;)
    Ja miałam podobnie z babcią - miała złamane 3/4 ciała... Z tym że, ja byłam wtedy mała.
    Bardzo mi przykro :(

    OdpowiedzUsuń
  3. faktycznie musi być pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też robiłam kiedyś to ciasto, pysze jest :)

    Strasznie mi przykro z powodu Twojej babci. Mam nadzieję, że dojdzie do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. pyszne śniadanie. :)

    trzymam kciuki, żeby z babcią było lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. ciasto kuusi kolorami :P


    Przykro z powodu babci...

    OdpowiedzUsuń
  7. pysznie wygląda to ciasto!
    doskonale rozumiem sytuację z babcią, mam podobnie
    trzymaj się!;*

    OdpowiedzUsuń
  8. mniam ,same pysznosci !
    te ciasto z owocami -genialne <3

    OdpowiedzUsuń