Wczoraj wieczorem było tak przyjemnie na dworze, że poszłyśmy do babci na działkę :) Ona podlewała, a ja dorwałam się do borówkowych krzaczków <3 Ło matko, oskubałam cały rządek krzaków z borówką amerykańską :D Wciągające są, a takie własne to najlepsze ;)
Miałam na śniadanie zrobić owsiane placki, ale ostatnio posmakowały mi te "mini" wersje omleta :) No i banan tracił już życie, więc zrobiłam kremik :>
Omleciki biszkoptowe z borówkami podane z (babcinym!) agrestem, borówkami, dżemem agrestowym i bananowym kremem czekoladowym |
dokładnie - jak słoneczko przyświeca to chęci do życia wracają ;D
OdpowiedzUsuńbardzo smacznie wyglądają te omleciki, a owoce z babcinnego ogródka wiadomo, że najlepsze :)
Mniam, pysznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja zawsze nazywam te omlety "mini". Mini omlety wciągają ;)
OdpowiedzUsuńah z tym kremem bananowo czekoladowym musiało być pyszne <3
OdpowiedzUsuńborówki to ja kocham <3
OdpowiedzUsuńU mnie jest tak gorąco ze nie da się z domu wyjść
Martwy banan w kremie? Powinni go sprzedawać w tubkach:D
OdpowiedzUsuńjeden dla mnie :D
OdpowiedzUsuńten krem musi być genialny :>
OdpowiedzUsuńże też chciało Ci się smażyć tyle malutkich, ja w omletach cenię to że można zrobić jednego ogromnego ;)
OdpowiedzUsuńa z domowych krzaczków też bym korzystała :)
Fajne omleciki :)
OdpowiedzUsuńten twój krem taki mnie kusi, tylko bananów mi brak. omleciki są świetne !! ;)
OdpowiedzUsuńa słoneczko rzeczywiście przyjemnie świeci ;)
Mini omleciki, mniam. :)
OdpowiedzUsuńSmakowite :)
OdpowiedzUsuńawww smacznie <3
OdpowiedzUsuńTen bananowy krem bym chciała:D
OdpowiedzUsuń